Tytuł posta odnosi się do tego lenistwa trwającego od pierwszego dnia świąt. Ileż można?!
Na szczęście jutro wracam do pracy, do moich dzieciaczków. Właśnie - ważna sprawa. Do końca kwietnia rodzice dzieci 5-letnich i 6-letnich muszą otrzymać od nauczyciela prowadzącego "Informację o gotowości dziecka do podjęcia nauki w szkole podstawowej". W związku czym moje kolejne 2 tygodnie będą pracowite, ale chyba zdążyłam naładować akumulatory. W takim dokumencie każde dziecko jest opisane od deski do deski w 4 różnych aspektach z uwzględnieniem mocnych i słabych stron(emocjonalno- społecznym, umiejętności matematyczne oraz gotowość do nauki czytania i pisana, sprawności motorycznej i koordynacji
wzrokowo-ruchowej, a także samodzielność dziecka). Myślę, że jako rodzic chciałabym otrzymać takie informacje, bo wiedziałabym konkretnie nad czym mam pracować... ale... z drugiej strony jest to trochę głupiego robota w moim przypadku, ponieważ będę płodzić te arkusze jedno za drugim, a i tak 90% mojej grupy 5-latków idzie razem ze mną do "zerówki", więc rodzice dostaną informacje, które staram się im bieżąco przekazywać, tyle że "na papierze". W każdym razie będzie to kolejne nowe doświadczenie w pracy, a takowe sobie póki co, cenię.
A jakie zdanie na temat takiej informacji macie wy, rodzice? Czy chcielibyście taką informację otrzymać, czy raczej jest ona według Was zbędna ( bo np. znacie swoje dzieci najlepiej na świecie)?
Drugą sprawą, o wiele mniej ważną, jest chęć pochwalenia się nową osobistą torebką, którą sobie sama wybrałam w Deichmannie, ale oficjalnie dostałam od Zająca Męża:)
Najbardziej spodobał mi się kolor owej torebki, którego mimo szczerych chęci nie mogłam uchwycić moim aparatem... uwierzcie mi na słowo - kolor pastelowy koralowy.
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz